Pojedynek Gigantów

Ponad grafitowym polem rozeszły się pierwsze promienie słońca. Granatowego słońca. Obłoki chmur nagle stały się widoczne; ich kształty były różnorakie.
Ja leżałem na grzbiecie wypatrując czy nie spadnie deszcz. Z moich obliczeń, a były to fachowe kalkulacje, wynikało, że z tych małych chmur spadnie jednak woda... Ja jednak się tym nie przejmowałem aż nadto. Na wypadek gdyby zaczęło padać miałem ze sobą siwy koc utkany z liściastej tkaniny. Ciepły, kiedy trzeba było potrafił być też zimny. Wszystko zależało od tego, czego się w danej chwili pragnęło.
Ja właśnie zapragnąłem być niebem i się nim stałem. Leżałem jednak mimo to wciąż na ziemi. Poczułem jak moje ciało pokrywa się szkłem, albo innym puchem. Pewnie tak czuje się niebo, pomyślałem. A gdybym chciał być cyfrą osiem? Nie miałbym początku ani końca, zdawać by się mogło. a jednak nie. Każda cyfra i litera, jak się ją pisze, ma swój początek i koniec... Ewentualnie znak kropki jest sam w sobie jednym i drugim.
Ale co tam. W tej chwili byłem sobą...

Wek

Wek

Wek



...PAMIĘTAM, gdy byłem mały uwielbiałem wychodzić do ogrodu, był dla mnie codziennie inny, fascynujący, codziennie odkrywałem w nim nowe miejsca, odkrywałem cały ŚWIAT. Podejmowałem codziennie nowe niesamowite wyprawy z jednego końca na drugi, które trwały i trwały i trwały... minuty płynęły jak lata, nie miałem w głowie minut.
PAMIĘTAM zawsze przed snem chowałem się pod pościel. Leżałem tam mając przed sobą jedynie przestrzeń pomiędzy moimi oczami a ścianą z pierzyny. Ścianę tę mogłem dowolnie odsuwać lub przybliżać, rozmiar przestrzeni zależał tylko i wyłącznie ode mnie i zasypiałem spokojny, bezpieczny.
PAMIĘTAM, gdy poszedłem do szkoły powiedzieli mi, że ŚWIAT to nie to, że to nie prawda. Mówili mi o mapach, o odległościach, o czasie. POSTANOWIŁEM ich nie słuchać, choć wiedziałem, że może być bardzo trudno, bo przekonali już wszystkich wokół mnie, ich ogrom mnie przerażał. To było jak pojedynek. Przyrzekłem sobie, że będę wierzyć w POSTANOWIENIE najdłużej jak się da a gdy będzie już za trudno, to skończę. Nie, nie skończę wierzyć, to jest nierozerwalnie związane z moim byciem, ja po prostu skończę...
TERAZ stoję przed oknem i nie potrafię pozbyć się lat, które płyną jak minuty i patrzę na ogród i mogę ogarnąć go od początku do końca nieruchomym wzrokiem i nie zasypiam już spokojnie...

SebanP

SebanP

SebanP



...Otrzyj swoje łzy, nie patrz za siebie, bądź pełny nadziei - tak powtarzała mi Natura. Tylko ona wiedziała jak żyć mam ja i reszta świata. Ale w tym wypadku się myliła.
Akurat spacerowałem po lesie pełnym dzikiej zwierzyny, kiedy zza krzaka wyskoczył on. Podszedłem więc doń, a on uciekł z piskiem. Stałem więc sam po środku obcego i wrogiego mi tchnienia, kiedy zauważyłem, że to nie las, a wzburzony ocean pełen słonej wody. Myślałem, że utonę, zapadnę się w otchłań, ale tak się nie stało...
Zasnąłem zanim pozostali na sali się spostrzegli, że zrobiłem się dziwnie senny. Podobno miotałem się, krzyczałem - a ja wiem, że to im się tylko zdawało. Ja jestem sobą. JA JESTEM SOBĄ! Wtedy też byłem gdzie indziej - w dwóch, trzech, czterech, a może w milionach innych miejsc. Wszędzie byłem ja i moja dusza - spragniona uczuć, emocji, wrażeń. Zapadałem się w sobie, w swój wszechświat...
Ocknąłem się siedząc na łące, którą porastały kwiaty o wszelkich barwach. I nagle zjawił się on - Ocean Życia...

Wek

Wek

Wek


następna strona »